Drobny wzrost obciążenia nie jest niebezpieczny; przecież bez zmian w instalacji samochody mogą holować przyczepki, czyli też zasilać dodatkowe światła. W przypadku kierunkowskazów to kolejne 21W. Problemem jest brak żarówek z trzonkiem BA15s o mocy większej niż 21W.
Wyjściem dla cierpliwych majsterkowiczów jest wstawienie zamiast fabrycznych gniazd żarówkowych w płytce lampy – gniazd halogenków domowych z trzonkiem G4 lub GY6,35 (patrz Google) - powiedzmy coś takiego:
Przykład
Te żarówki są dostępne o mocach 20W (już jest znacząca poprawa), 25W czy 30W. Jednak tych o mocy ponad 25W już bym nie używał: halogenowe są znacznie gorętsze w czasie pracy niż konwencjonalne, mogą zniszczyć lampę.
Oczywiście, to partyzantka i do tego niezgodna z homologacją poniekąd (wszak homologowano autko z inną żarówką, choć też w sumie żarowe źródło światła a nie LED).
Kolejnym wyjściem ale minimalnie tylko poprawiającym sytuację jest wyklejenie odbłyśnika alufolią (z czekolady na przykład); szczególnie pomocne przy starszych, zniszczonych odbłyśnikach.
No i jeszcze o wkładaniu żarówek diodowych. Jest to dość łatwo zauważalne na drodze, niestety również przez policjantów. Łatwiej im wychwytywać tak doposażone pojazdy. Kolejna sprawa, to to że najtańsze żarówki to w zwykłych lampach normalna porażka - zupełny brak widoczności na boki. opiero te drogie specjalne żarówki o dużym kącie rozsyłu coś tam świecą.
Ale przy LEDach trzeba przerabiać przerywacz migaczy.
Najlepiej jednak zastosować lampy seryjne lub Clear’y i wyczyścić połączenia elektryczne całej instalacji; oraz masy!