Nie wiem czy to dobry dział ale nie wiedziałem gdzie to wstawić.
A więc mam pytanie do was czy jest sens walki o golfa III z roku 1994 z padniętym silnikiem 1.9 Tdi 90km.
1. Silnik: To jednostka o pojemności 1.9 w pełni seryjna o mocy 90 kucy jednak teraz ten silnik wcale nie ma mocy, w maju tego roku silnik zaczął dymić na szaro po czym po ujechaniu jakiś 5kilometrów zaświeciła się kontrola oleju a silnik zgasł i nie uruchomił się do dziś. Po rozruchu słychać tylko cykanie rozrusznika który nie daje rady zakręcić autem. Silnik suchy jak pieprz. Silnik zwyczajnie się zatarł.
2. Nadwozie : Auto miało kolor czarny jednak po paru obcierkach i ratowaniu lakieru czarnym sprajem auto ma wszystkie odmiany czerni jednak wszystkie blachy są proste i odziwo pozbawione korozji. Autko nie miało żadnych wypadków.
3. Wnętrze: Jest nie kochane, wersja to pink floyd z elektrycznymi lusterkami i podgrzewanymi fotelami i regulowaną kolumną kierowniczą. Ogólnie jest zaniedbane ale wierzę że pod warstwą kurzu twki jeszcze piękno.
4. Elektryka- nie działa prędkościomierz oraz nadmuch.
Ogólnie auto po śmierci silnika stoi od maja pod chmurką i rozważam ratowanie autka.
Mam pytanie do was: jaki będzie koszt wymiany silnika? Czy warto walczyć o te autko? W sumie dostanę ją za darmo bo raduje je przed złomowaniem i koszt jaki poniosę to koszt naprawy. Silnik wymienię jeszcze sam a lakier? Myślę nad dokończeniem dzieła poprzednika czyli czarny mat.