Od wielu miesięcy patrzyła jak się męczy. Codziennie do późna przesiadywał w garażu. Podziwiała go za jego cierpliwość - nigdy się nie skarżył, a wręcz starał się zawsze wyglądać na zadowolonego z siebie i swojego samochodu. Ale jej kobieca intuicja podpowiadała, że to wszystko jest wymuszone i sztuczne. Wydawało jej się, że patrzy z zazdrością na sąsiadów i znajomych jeżdżących autami z salonu, siedzących wieczorami przy grillu z rodziną, gdy on znów rozbierał silnik.
Pewnej nocy, gdy pracował do późna w garażu podjęła ostateczną decyzję.
Wszystko miała dokładnie zaplanowane. Okazja pojawiła się, gdy wyjechał na parę dni na delegację, służbowym samochodem. W jeden dzień załatwiła kredyt w banku i wizytę u dealera. Na drugi zamówiła lawetę. Teraz pozostało tylko czekać. A w garażu. Taki nowiutki, błyszczący. Musi mu się spodobać. Gdy przyjechał zaprowadziła go przed garaż, uroczystym ruchem otworzyła drzwi.
- Gdzie mój Mustang Boss 429 z 1969 roku? - jęknął tylko.
- Nooo... na złomie, tam gdzie jego miejsce, już nie będzie cię denerwować, cieszysz się kochanie?
Po pierwszym ciosie zadanym kluczem do kół zdążyła resztką świadomości pomyśleć:
"A może Prius to nie był dobry wybór... Może Lexus?"
Pozostałych dwudziestu sześciu już nie czuła...
Perfidnie ukradzione
Mistrzostwo a jak wy byście zareagowali?