Witam!
Ostatnio gdy zakopałem się na parkingu i trochę przydusiłem żeby wyjechać, po chwili zaczęło mi strasznie dymić spod maski
Niestety nie jestem w stanie dokładnie zobaczyć skąd to. Teraz wystarczy, że odpalę, kawałek przejadę i dymi. Dym jest biały, lekko szarawy i lekko śmierdzący spalenizną. Po wyłączeniu silnika słychać jeszcze przez długi czas syczenie (porównanie: dokładnie taki dźwięk, jaki wydaje spadająca kropla na rozgrzany garnek, tak że momentalnie wyparowuje).
Generalnie dym wydobywa się zza/spod silnika od strony przedniej szyby. Mój pierwszy pomysł, to płyn chłodniczy wyciekający na nagrzewnicę, ale to tylko domysł. Nie czuje się na tyle dobrze, żeby coś samemu ryć. Ale w sumie przy skręconym ogrzewaniu tak samo się dzieje. Z tym płynem to pokojarzyłem bo ostatnio musiałem dolać... co oznacza, że gdzieś spierdziela, ale to nie koniecznie musi być ten problem.
Ja pewnie nic z tym nie będę robił. Ale jakieś pomysły mile widziane, cobym mógł się na potencjalne koszty przygotować i nie łykać wszystkiego na surowo co mi powie mechanik. A że będę musiał udać się do najbliższego, nie znanego mi... muszę coś wiedzieć, żeby nie dać się obedrzeć
Dzięki z góry za pomoc
Pozdrawiam
Bartek