Po 1 nowy zawór regulacji biegu jałowego działa dziwnie, jeśli delikatnie wcisnę gaz to obroty skoczą np do 1200 i spadną do 900, troszkę mocniej wcisnę i znowu skoczą do 1200 i spadną do 900, (cały czas gaz trzymam delikatnie), jak dojdę do momentu kiedy już nie spadają to odpuszczę i przygaśnie i/lub zgaśnie. Jakby krokowiec (czy raczej ten zawór) za wolno odpowiadał na to że odpuściłem gaz. Dziś uszczelniłem go taśmą izolacyjną (tam gdzie zaznaczone na czerwono) bo miałem wrażenie że zbyt luźno się trzymał w kolektorze dolotowym, do tego przewód w materiałowej oplotce który idzie na górze kolektora też obtoczyłem taśmą izolacyjną bo już jest mocno spracowany i bałem się że gdzieś podciśnienie gubi.
Z zaworu idzie rurka gumowa zaznaczona na zielono w gumowy dolot, (tuż przed kolektorem) dziś mi strzeliło w tamtych okolicach i zaczęło się dymić właśnie z tego miejsca (kolor błękitny) a stało się to po tym jak wszystko zawaliłem taśmą izolacyjną, pytanie czy to kwestia za bogatej czy za ubogiej mieszanki? Skręciłem trochę gaz (na tej 'regulacji' pomiędzy parownikiem a filtrem powietrza) i różnicy brak, pytanie czy dobrze zrobiłem czy źle, pierwszy raz strzelił od kiedy go mam.
Ten przewodzik na dolocie okleiłem tylko dlatego że mi spalanie w MFA szaleje, od 50 do 90 litrów na 100 pokazuje a mnie takie coś wkurza, działało ok aż do dziś (kiedyś też świrowało ale czasami samo przestawało a czasami ruszałem tymi przewodami i było ok)
W celu przedstawienia problemu pożyczyłem zdjęcie z google image i pozaznaczałem
BTW to normalne że przewody od gazu idą w obudowę filtra, gdzieś obok przepływomierza a nie bliżej dolotu? Bo to pierwszy samochód jaki widzę z takim projektem