Wiecie co? Robimy taką przymiarkę do kupna części, a dzisiaj mój Golf doznał jakiejś łaski. Na początku pojechałem na stację nalać gazu. Ku mojemu zdziwieniu, nie mogłem nawet go lekko rozpędzięć (jadąc na LPG), ale całe szczęście przez cały czas miałem z górki, to pojechałem na luzie. Dotankowałem, wróciłem na benzynie (elegancko pod górę pociągnął).
I teraz zaczyna się historia. Kombinuje na odcinku prostej drogi pod górę, co zrobić aby gaz lepiej chodził. Znalazłem takie pokrętło na rurze od parownika. Na początku jak regulowałem to w ogóle nie chciał odpalić i nawet nie potrafiłem podjechać nim pół metra pod górę (brak kompletnej mocy). Po dłuższym czasie kręcenia tego grzdyla, udało mi się ustawić tak, aby auto śmigało na gazie bardzo dobrze. Pozostawał jedynie problem gaśnięcia, gdy stawałem, lub hamowałem przed skrzyżowaniem, oraz zapalania. Jakoś wróciłem pod dom i spotkałem sąsiada, który właśnie grzebał w swoim aucie. Podszedł do mojego i postanowił, że podłubie pod maską. Jedyne co zrobił wyczyścił kopułkę i palec. Włożył z powrotem i autko zaczęło odpalać jak malowane
Ponadto w ogóle nie gaśnie jak stoi itd. Cud? Wystarczyło wyczyścić kopułkę?
Na kopułce są lekkie zatarcia. Je również przeczyszczono. Co o tym sądzicie?