Witam, może ktos sie spotkał z podobnym problemem, bo już nie mam pojęcia co robić, a wymiana WSZYTSKICH mozliwych czujnikow, kopułki, cewki i komputera w ciemno nie uśmiecha się mi i mojemu portfelowi
Moj silnik to 1.6 ABU zagazowany (lecz fiksowal tez przed zalozeniem gazu). Problem polega na tym że jak zaczynają sie mrozy kilka dni pod rząd, samochod rano nie chce odpalać. Odpala ale kręci rozrusznikiem okolo 20-30 sekund i w tym czasie mam pedal gazu w podlodze do deski. Efekt jest podobny jak pierwsze kilkanascie sekund na filmiku ktory znalazlem ktory dotyczy diesla.
http://www.youtube.com/watch?v=3tiKN-dwwzQ
Jak juz odpali i puszcze mu gaz na tyle szybko zeby nie zdazyl wejsc na obroty to albo za chwile gasnie, albo szarpie nim tak jakby chodzil tylko na jednej swiecy. Jak go przytrzymam na obrotach powyzej 2,5 tysiaca przez jakies 5-6 sekund to najpierw rzuca silnikiem a potem obroty ladnie spadaja i praca silnika sie normuje i trzyma okolo 1000-1100 obrotow. Przy temperaturze 40 st obroty spadaja na jakies 850-900 a przy powyzej 70 st obroty sa okolo 800.
Jak już odpali i obroty sie unormuja i po 1-2 minutach go zgasze - mimo ze nie zdazy sie nawet rozgrzac odpala idealnie.
Poza tym (od 5 lat juz tak mam) jak w czasie jazdy (obojetnie czy cieplo czy zimno na dworze) silnik jest rozgrzany do 90 st i przydusze mu gaz do deski np na 4tym biegu, zaczyna przyspieszac potem jest taka jakby dziura (cos jakby sie zalewal) nie puzszcam gazu cisne go dalej , po jakichs paru sekundach odzyskuje sprawnosc i ciagnie ladnie dalej.
Kiedyś mialem podbramkową sytuacje, wyprzedzam, cisnalem go do deski bo z przeciwka sie auto zblizalo, a mojemu golfikowi zachialo sie przydusic ... wtedy sie spocilem troche
Podobny efekt przy odpalaniu jest jak go przeciagne na obrotach okolo 4-5 tysi wjade na parking i zgasze. Przychodze po pracy po 8 godzinach (obojetnei czy w czasie dnia cieplo czy zimno) i probelem jest prawie identyczny jak rano.
Kiedy na dworze jest zimno ale temperatury nie schodza ponizej zera - po nocy samochod odpala bez gazu na dotkniecie kluczyka (wydaje sie ze niecaly obrot rozrusznika).
Staram sie nie byc rzeźnikiem dla silnika, wiec przelaczam go na gaz dopiero przy okolo 40 st, do 70 st nie wstawiam go na obroty powyzej 2 tysiecy, do deski go nie cisne jak nie ma takiej potrzeby.
Wymienilem sonde lambda, czujnik temperatury, kopulka i palec byly czyszczone, nowe swiece NGK, nowe przewody WN BERU, ale problem nadal jak byl tak pozostal. Zastanawiam sie nad czujnikeim halla (czyli polozenia walu jesli dobrze mysle) ale sie okaze ze znowu to nie to, a kasa pojdzie w bloto. POMOCY bo nie mam sily na niego juz
Zeszlej zimy po takich cyrkach z odpalaniem padl mi aku. Podlaczylem sie pod akumulator kolegi i predzej bym rozrusznik zajeździł niż by mi auto odpaliło Podpialem go pod komputer, bledow zadnych nie wykazal. Mowie paliwo pewnie zamarzlo. Ale suszarka przez pol godziny na wtryskiwacz nic nie pomogla. Poza tym ze bylo czuc zapach paliwa wiec chyba kurcze paliwo dochodzilo. Po poltorej godzinie zrezygnowany szarpnalem go na lince. Odpalil po jakichs 50-100 metrach na holu. Czyli ze sie jakby zalal ? Wróciłem do domu jakies 4-5 km to wogole nie mial sily. Chodzil jak pijany szarpal i parchal przez pierwsza godzine na benzynie i na gazie. Dopiero na drugi dzien jak sie ciut cieplej na dworzu zrobilo sam wrocil do normy. Wlalem na zime dynksa do zbiornika i co noc przed spaniem schodzilem go odpalic na 15 minut w nocy. Cale lato smigal ale znowu zaczela sie zima i rano sie dzieje to co sie dzieje A jak wiadomo mrozow nie ma az takich. Jak zacznie sie -15 - -20 stopni na dworzu to bedzie ruletka. Albo Adam jedzie autobusem albo samochodem do pracy
Gaz jest wyregulowany przez dobrych fachowcow wiec to nie to (poza tym problem sie pojawil zanim zalozylem gaz) Ma ktos pomysly ?
Późnawo już jest więc wybaczcie orty skladnie i inne duperele. Pozdro !