Juz w innym temacie opisywalem mój problem ale pragne się dowiedzieć czy to co przypuszczam jest mozliwe.
Kiedy samochód stoi dugo na mrozie (powiedzmy 8h) to nie chce zapalić. Akumulator jest jak najbardziej OK. Sytuacja wyglada mniej wiecej tak:
Próbuje go po 8h stania na mrozie odpalić i tak jakby rozrusznik nie by w stanie ,,wystartować" silnika. Jakby prakowao mu ,,momentu obrotowego". Sytuacja taka ma tylko miejsce kiedy stoi na mrozie bo kiedy go odpalam w garażu (garaż przy budynku, ogrzewany) to smiga aż milo za pierwszym.
Niektórzy na forum sugerowali mi że to może termostat lub cewka zaplonowa. Jestem laikiem ale jeśli bylby to termostat to temperatura nie odgrywalaby roli i podobnie byloby z cewką. Przypominam że jestem laikiem wiec prosze mnie nie ganić
Dodam jeszcze że kiedy po tych 8h odpali (powiedzmy za 10razem) i przejade powiedzmy 100m bi zostawie go na 2 h to też potem nie ma problemu z odpaleniem za pierwszym razem.
Mój znajomy powiedzial mi że mial podobny (ba identyczny problem) i mechanik wymienil mu jakiś ,,automat" w rozruszniku.
Czy to może być to
Dopowiem że jak nie odpali mi na tym mrozie po 8h za pierwszym razem to przed każdą następna próbą odpalenia miga mi przez jakiś czas kontrolka od oleju (Mobil S 10W-40) a potem gasnie....