Mocium Panowie!
Mam pytanko, które nie daje mi spać po nocach. Otóż od kiedy zaczęła się zima (a było to bardzo dawno temu...) Golf strasznie długo kręci, gdy jest zimny. Przyznam się bez bicia - samochodem jeżdżę dosyć rzadko, w tygodniu robię może 80-90 kilometrów, ale oprócz tego staram się go przepalać raz na dwa dni. Mimo to od czasu do czasu lubi sobie przygasnąć. Ale nie żeby było klasyczne "pyr-pyr-pyr i pfffff", tylko jak delikatnie dodam gazu to nagle się przydusi i gaśnie. Czasem nie mogę go odpalić i muszę chwilę poczekać. Oprócz tego na 4-biegu lubi sobie złapać "kangura" (chyba każdy wie o co chodzi). Obroty trzyma w miarę równo, nie falują aż nadto, ale jak spadną poniżej 600, to zaczyna delikatnie "trząść" samochodem i wówczas jak próbuję dodać gazu to gaśnie. Wcześniej już wymieniłem całą przepustnicę, kopułkę i palec zapłonowy. Oprócz tego nowy akumulator. Świece wymieniałem jakieś półtora roku temu, więc powinny być okej. Jakieś pomysły?