witam

mam taki problem - gdy jechałem po kałużach to w pewnym momencie
silnik stracił obroty i zgasł. po pewnym czasie mogłem jechać ale pedał
gazu musiełem wciskać do połowy ,gdy tylko zdjąłem nogę z gazu obroty
spadały i gasł. po przejechaniu kilku kilometrów wszystko wracało do normy
tylko obroty nieznacznie falują ( na biegu jałowym ).
i tak sie powtarza dopuki silnik nie złapie temperatury

zalało układ zapłonowy wysokiego napięcia

Wysusz kapturki świec, wyczyść kopułkę i ewentualnie cewkę zapłonową

Jak nie pomoże to kłania się na początek wymiana przewodów zapłonowych bo możliwe są uszkodzone i ich zawilgocenie powoduje pogorszenie pracy układu

Tyle na początek

zrobiłem teraz coś takiego -
odpaliłem silnik ( jeszcze ciepły ) i po 30 sekundach obroty spadły silnikiem zaczeło szarpać i zgasł.
odpiołem wtyczkę sondy lambda i odpaliłem i silnik nie zgasł tylko obroty nieznacznie falowały, czyżby padła sonda

jurekm37, wiesz mogło się też tak stać bo sonda jest narażona na rożne czynniki a też na wodę...

Sondę możesz zbadać tylko podłączając auto pod komputer (VAGa)

Odłączenie wtyczki sondy spowodowało najprawdopodobniej na wejście w tryb awaryjny sterownika co by można było dalej jechać i usunąć usterkę

byłem na komputerze i niewykazał żadnego błędu.
sprawdziłem kopułke i palec - były wypalone więc wymieniłem.
wymieniłem także sondę lambda i już mogę jeżdzić normalnie ,
tylko jak jest na biegu jałowym to falują nieznacznie obroty - ciekawe co to