Witam wszystkich,
Mam problem tego typu.. ale najpierw opowiem całą historię mianowicie dwa tygodnie temu w sobotę pojechałem do pracy wszystko było ok jak zwykle działał normalnie odpalił bez problemu na autostradzie jak nigdy 190km/h i nawet jeszcze chciał iść ale musiałem zjechać, do pracy dojechałem normalnie. Po kilku godzinach postoju ok 4 chciałem pojechać do chaty a tu zonk, za cholerę nie mogłem go odpalić coś tam łapał i strasznie zaczął kopcić na biało i nie odpalił. Sprawdziłem świeczki i okazało się że żadna nie działa (zawsze palił na dotknięcie), więc wymieniłem je, napięcie na świece jest, po długim oczekiwaniu na mechanika w końcu udało się nam go odpalić na zaciąg z pomocą rozrusznika tak żeby się na rozrządzie nie przestawił, jakoś do chaty dojechałem. W niedzielę rano próbowałem go odpalić ale bez skutku, więc w poniedziałek na lawetę i do mechanika, pierwsze co zrobił to wyjął wtryski sprawdził i okazało sie że leją, więc dałem do regeneracji i ustawienia, ok po regeneracji założył je i może po paru godzinach prób odpalenia w końcu odpalił, ale pojawił się problem przy ok 3700 obr zajebiście coś w nim strzela tak jakby miał się rozlecieć, nie wiem może tak jak to inni twierdzą wtryski muszą się ułożyć czy coś takiego, no ok dzisiaj wyjechałem od mechanika do chaty dojechałem ale nie ma ducha ten silnik, po 2 godzinach postoju znów próbowałem go odpalić i ni chu chu nie chciał więc psiknąłem mu plaka no i zapalił pochodził z 10 min zgasiłem go i próbowałem zapalić no i zapalił bez problemu na tyknięcie więc pojechałem na stację i kupiłem startera żeby nie mieć problemów jutro z rana, ale tak nie może być. Może macie jakieś sugestie co do tego przypadku?
Pasek rozrządu wymieniałem 37tyś km temu, wraz z filtrem paliwa, olej jakieś 3 tyg temu, sam już nie wiem co może być może jakiś czujnik czy coś, proszę o pomoc i dzięki z góry.
Trochę się rozpisałem ale wolę jak ktoś ma sytuację jasno naświetloną.
Pozdrawiam i dzięki za odpowiedź.