Witam!
Odkopuje swój temat gdyż dopiero dzisiaj zlokalizowałem i usunąłem na dobre usterke, której dotyczy cały ten temat
Napisze gdzie u mnie była wina i mam nadzieję, że tym samym pomogę komuś w przyszłości uniknąć niepotrzebnego "rozkopywania" auta i zbędnego wydawania kasy
A więc... u mnie za wszystko winę ponosi uszkodzona (prawdopodobnie w przeszłości była ona nagryziona przez jakiegoś gryzonia) wiązka kabli biegnąca do komputera sterującego pracą silnika.
Wiązka ta uszkodzona była w miejscu gdzie znajduje się filtr cząstek stałych (przeciwpyłkowy) i na pierwszy rzut oka wyglądała na zdrowiutką. Dopiero po wypięciu z zatrzasków i wyciągnięciu jej nieco wyżej można było od spodu dostrzec maleńkie uszkodzenie i nieco błękitno-zielonej śniedzi.
Bardzo dziękuję wszystkim którzy próbowali mi pomóc
Temat do zamknięcia