Moj golfik doczekał sie remontu silnika. Według licznika przejechał 301 000 km. sprezanie mu spadło do 20-21 barow w dwoch garach i 27-28 w pozodtalych dwoch.
Robie remont. mechanik rozkłada silnik i mówi, ze silnik jest w swietnym stanie, nic nie pękło (blok silnika, tłoki, pierscienie sa OK), wszystko miodzio, cylindry wygladają super i nawet nie ma po co robic szlifu, bo nie jest porysowane, nie ma progów. Zawory niepowypalane, tylko do przeszlifowania lekkiego. Tłoki OK, wtryski OK.
Do wymiany na nowe panewki (nie sa bardzo zle, ale lepiej wymienic jak juz wszystko rozebrane jest) i komplet pierscieni (bo sie powycierały).
Powiedział, ze jak mi zrobi, to mam nie sprzedawać bo przejeździ drugie tyle co do tej pory.
I teraz nasuwa sie moje pytanie, jak sie to zrobilo, że silnik sie zuzyl na tyle, by miec za niskie sprezanie, ale jest w o tyle dobrej kondycji, ze prawie nic nie jest do wymiany??
O czym to swiadczy i jak musiał być uzywany silnik, że tak sie to stało?? Jakos nie mam pomysłu...
Prosze o jakies pomysły, ale tylko znajacych sie na rzeczy, bo takie sobie gdybanie, to za bardzo mi nie pomoze