Witam
Mój problem zaczyna się tak jak temat, chociaz napisze od początku jak to było.
Niedawno było oberwanie chmury i na naszych kochanych polskich drogach oczywiście studzienki odpływowe nie były drozne.
Na ulicach wielkie kałuże ale samochody przejeżdżały spokojnie, wolniutko ale jechały bezproblemowo.
W czasie kiedy i ja jechałem w kolejce, z naprzeciwka jakiś idiota na pełnym gazie wjechał w kałuże. Zrobił wielką ściane wody i ....... on, ja i jeszcze 2 inne samochody stanęły. Silniki pozdychały i żaden z nas nie mógł odpalić( w moim kontrolki przygasały i tyle chyba jakas zwora się zrobiła). Oczywiście ku..y i ch..e poleciały pod jego adresem a jeden koleś chciał wyciągnąć go z auta.
Scholowałem auto do garażu.
Osuszyłem cały układ dolotowy, powymieniałem filtry bo były zgnojone.osuszyłem silnik i ....... zonk nawet przekrecic nie mógł. Wykreciłem świece i wtryski i przekręciłem rozrusznikiem. Takiej fontanny wody z silnika jeszcze nie widziałem i wtedy sie wkur....łem .
Ściagnałem głowice -poradzili mi bym w takim przypadku wymienił uszczelke -nie wqiem czy dobrze zrobiłem.
Po złożeniu wszystkiego zaczęły sie cyrki a mianowicie:
Po dopaleniu mam taka zasłone dymną że saletra z cukrem sie chowa
Jak jest zimny chodzi na 3 gary strasznie telepie silnikiem ale jak chwyci troche temperatury zaczyna chodzic na 4 jednak nadal kopci.
Sprawdzałem rozrząd, kąt wtrysku, wszystkie złączki i wężyki podciśnieniowe i jest ok.
Na VAG-u porównywałem swoje auto z innymi golfami i wartości sa prawie takie same.
Pomóżcie mi co jeszcze może byc nie tak że tak cholernie kopci i nierówno chodzi