Siemka
Nie wiem w jaki temat to wsadzić i jaki tytuł więc pisze w prost...
POMOCY!!!!
Wczoraj jechałem do Sopotu na uczelnie, i przed Żukowem na górce na trzeciego wyskoczył mi autem jeden koleś, jechałem ze 100-110 no i nie była mokra nawierzchnia drogi, wcisnąłem ostro całą siłą w pedał hamulca....
Wyszło tak że zrobiły się pasy na jezdni, kupa dymu z opon, na szczęście koleś z tyłu miał dość miejsca by wyhamować, a idiota który na trzeciego się wepchnął z tupetem zdążył umknąć i nie spotkać się z moją blachą...
Problem jest taki że teraz jak dojechałem do Sopotu i dziś z powrotem do Chojnic czuje jak mi coś bije, wiem tyle że:
- jak auto stoi i nie jadę to silnik spokojnie sobie chodzi
- jak skrzywiłem kierownicą by zobaczyć czy czasem hamulce się nie oberwały to wyszło tyle że taki minimalny jakiś luz tam jest...
- przy prędkości 70-100 słychać wycie co pare sekund ( ciche wycie i parę sekund cichy i znów wycie itp)
- przy prędkości od 20-40-50 czuje jak by pod podłogą nie wiem zbyt z przodu raczej jak by stukało tak cicho, nie wiem jak to określić takie zagłuszone bicie,,,,
- jak ruszałem z całych sił do siebie w tą i z powrotem koła to nie drgnęły więc luzów nie ma
- pod spodem żadnych wycieków nie ma
- na zakrętach jak skręcam w prawo lub lewo jak jadę to czuje że bardziej tak jakby tłucze, na prostej się uspokaja...
- jak trzymam kierownice i jadę to nie czuję żadnych drgań czy coś
Więcej nie wiem jak to opisać, proszę o jakiekolwiek wskazówki co może być nie tak po tej akcji,