Witam kolegów
Otoz wymieniłem sobie klocki hamulcowe z tylu. Były do wymiany, bo najpierw zaczęły piszczeć, a potem było słychać, jak napiernicza metal. Wszystko zrobiłem tak, jak powinienem. Zdjąłem zaciski, wkręciłem ten tłoczek - pięknie się schował. Założyłem nowe klocki, zdjąłem również tarcze hamulcowe i je przetoczyłem z obu stron (po 0.2 mm zdjąłem z każdej strony tarczy, są teraz czyste, bez rdzy i równiutkie). Wszystko złożyłem do kupy.
Odpalam samochód - pedał wpada do końca, na samym końcu dopiero zaczyna hamować. Na postoju z odpalonym silnikiem tak samo. Podczas wciskania słychać dźwięk tak jakby coś tam gdzieś pompowało. Odpowietrzyłem wszystkie koła (dużo powietrza nie uszło), dolałem płyn hamulcowy - bez zmian.
Jak silnik nie pracuje, to pedał wyraźnie podczas naciskania "rośnie" i twardnieje, jednakże nie tak bardzo, jak powinien.
Ręcznego oczywiście brak. Hamulce z przodu normalnie chodzą, ale łapią dopiero na samym dnie pedału. Tył nie hamuje wcale.
Czyżby padło serwo? Wpinałem się VAG-iem, jednak w sterownik ABS'u jak nie mogłem, tak nadal nie mogę wejść (jakieś błędy komunikacji...).