Witajcie. Mam bardzo dziwny problem i nie mogę sobie z nim poradzić.
Jakiś czas temu wymieniłem maglownice niestety u "Pana Janusza".
Wszystko było cacy dopóki nie przyszły mrozy.
Otóż problem jest następujący.
Moje auto stało pod chmurką bo innych warunków nie mam. Pojawiła się możliwość by wstawić auto do ciepłego garażu u teścia więc postanowiłem to zrobić. Po odpaleniu auto masakrycznie charkotało (o wiele bardziej niż zazwyczaj na mrozie) więc czym prędzej postanowiłem auto wstawić do budynku a że było to dosłownie parę metrów to to zrobiłem lecz strasznie ciężko się skręcało. Po wjeździe otwieram maskę a tam cały silnik w brązowo-białej mazi a ze zbiornika na olej od wspomagania wydostawały się niewielkie bąbelki.
Razem ze szwagrem doszliśmy do wniosku że chyba Pan Janusz wlał jakiś stary wodnisty olej do mojego układu żeby sobie przyoszczędzić i prawdopodobnie gdy przyszedł mróz to woda zamarzła i pompa nie dała rady przetłoczyć tego i wywaliła przez zbiornik wyrównawczy olej bo było za wysokie ciśnienie w układzie a że zbiornik nie był mega szczelny na pokrywce był to najsłabszy punkt ( lekko tłusty był przy pokrywce na mniejszych mrozach).
Kupiłem więc wczoraj nowy olej, spuściłem stary ( wyglądał ku a jak jakiś stary przepał) no i zrobiłem wymianę.
Krótka jazda. Wszystko płynnie chodziło, skręcało itp.
By sprawdzić słuszność teorii wystawiliśmy auto na mróz na noc.
Dziś odpaliłem auto. Usłyszałem charakterystyczny charkot (o wiele cichszy). Otwieram maskę a tam znowu to samo. Jednak to co sączyło się ze zbiorniczka przypominało olej. Skręcało się ciężko.
I tu jest problem.
Co się dzieje?
Czy może została jednak woda w układzie i dalej przymarza i po paru razach się wydostanie sama?
Czy olej porostu gęstnieje i w najsłabszym miejscu go wywala i wystarczy wymiana zbiorniczka lub korka?
A może filtry w zbiorniczku się zapchały?
Czy mogło coś się popsuć?
Może ktoś miał podobny problem? Bo nie wiem co jest.
Pozdrawiam