Witam Serdecznie
Mianowicie dziś o godzinie 6.20 rano wyjechałem od narzeczonej, po ok 300m przy prędkości 30-40 km/h zauważyłem busa praktycznie na poboczu po prawej stronie z włączonymi światłami dziennymi (te z tyłu się nie paliły) ciężko było mi ocenić jego prędkość ale 0-3 km/h. założyłem, że parkuje on na poboczu, ok 30 - 40 m za nim włączyłem kierunek i rozpocząłem manewr wyprzedzania (droga bez pasów, skrzyżowań, brak zakazu wyprzedzania oraz brak linii ciągłej) widoczność miałem dobrą pomimo delikatnej mgły oraz trochę wilgotnego asfaltu, znalazłem się po lewej stronie jezdni już jakieś 30m za owym busem jechałem około 30-40 km/h (teren zabudowany) gdy byłem kilka metrów za nim dokonał on skrętu w lewo na posesję przy czym zajechał mi drogę, wcisnąłem na hamulec (droga hamowania 8m) nie używając kierunku (co jest nie do udowodnienia) ślady mojego hamowania są równoległe do osi jezdni i znajdują się po lewej stronie, co wskazuje, że manewr był już zaawansowany bo jechałem już prosto lewym pasem. Doszło do uderzenia moje prawe nadkole w jego tylne lewe nadkole około 1m od końca pojazdu, po obrażeniach samochodu dokładnie widać, że zostałem zciągnięty z drogi. Policja orzekła od winie kierującego busem, ale nie przyjął on mandatu i sprawa została skierowana do sądu. powinienem się obawiać?