Witam!
Mam problem, a mianowicie wszystko zaczeło się 7 grudnia 2012r facetowi wypadła krokwia z przyczepki i pokierszowała zawieche w golfie mamy. Dogoniliśmy gościa i poinformowaliśmy go o zajściu, ale on wskoczył do auta i zwiał. Mama zadzwoniła na policje, ale oni nie wysłali patrolu.
Na szczęście zrobiłem zdięcie 30 cm krokiewek 15x15cm przymiętych tylko jednym pasem do przyczepki i nawet nie ułożonych. We wrześniu 2013r. odbyła się rozprawa, na której właściciel pojazdu został złapany 4 razy na kłamstwie przez sędzine ( nie wyciągneła żadnych konsekwencji) i nieświadomie powiedział że "kierowca nie chciał wziąść tego na siebie" więc chyba się przyznał. Tak czy inaczej 6 marca poobno odbyła się kolejna rozprawa o której nie wiedzieliśmy i tam go uniewinnili. Od tak, bez uzasadnienia wyroku. Nie możemy się odwołać, bo nikt nas o tym nie raczył poinformować. Przedawnione do widzenia. I tu pytanie do was:
czy sąd nie miał obowiązku poinformować mojej mamy jako poszkodowanej o wyroku?
Czy to nie było zatajenie?